Woda doprowadzona.
Woda doprowadzona, krajobraz księżycowy usunięty.
W chwili obecnej mamy straszny bałagan na budowie. Jutro akcja sprzątanie - kolejne.
Woda doprowadzona, krajobraz księżycowy usunięty.
W chwili obecnej mamy straszny bałagan na budowie. Jutro akcja sprzątanie - kolejne.
Przystępujemy do kojelnego etapu, czyli doprowadzenie prądu do budynku. Elektryka wprawdzie jeszcze nie wybraliśmy, jednak miejsce pod przewód już powoli się szykuje. Szykowałęm je dziś łopatą przez dwie-trzy godziny.
Plan jest taki, aby tuż przed oknami i bramą garażową doprowadzić przewody do budynku i najlepiej tego samego dnia lub następnego sprawić aby napędy w roletach zadziałały oraz alarm się uzbroił.
Jak wyjdzie zobaczymy. Gdyby ktoś znał jakiegoś sprawdzonego elektryka w okolicy Legnicy będę wdzięczny.
Okna zamówione. Brama garażowa zamówiona. Nic tylko czekać na przybycie ekipy montującej. Przybycie nastąpić ma 4 grudnia. Czekmay zatem. Ufam też, że do tego czasu ekipa pana Daniela wyrobi się ze ściankami działowymi, których nam brakuje.
Zima może przychodzić już jutro, a nawet dziś w nocy. My dach mamy przykryty, co za tym idzie stan surowy otwarty stał się faktem.
Żeby nie było tak kolorowo napiszę co nie wyszło:
1. Okna dachowe - wyszły i to takie z górnej półki - zdecydowanie za wysoko. Dekarze jednak zapierali się, że niżej dać się nie da. Trudno, przyzwyczaimy się. Na szczęście w tych pokojach mamy jeszcze okna zwykłe, elewacyjne dość duże.
2. Okno dachowe łazienkowo - nie zostało zamontowane. Po rozpakowaniu okazało się, że biały plastik jest pęknięty. Okno pojechało do sprzedawcy, niech myśli co z tym zrobić. Na szczęście dekarze zakryli dziurę w dachu dachówkami, więc nie wieje, nie pada, generalnie git.
3. Córka porysowała mi nożyczkami matryce w nowym laptopie - to boli najbardziej.
Zdjęcia jeszcze dziś dorobię, czyli doślę.