Mury urosły dość szybko.
Dawno nie pisałem, jednak czasu nie było.
Zgodnie z tytułem. Ściany wymurowały się dość szybko.
Zaraz za murami zalano strop nad garażem. Co zgrabnie starałem się uwiecznić na zdjęciu.
Dawno nie pisałem, jednak czasu nie było.
Zgodnie z tytułem. Ściany wymurowały się dość szybko.
Zaraz za murami zalano strop nad garażem. Co zgrabnie starałem się uwiecznić na zdjęciu.
Zakończyliśmy prace związane z tym co pod ziemią. Mamy stan zerowy :)
W dniu dzisiejszym o 15 przyjechały gruszki racząc nasze fundamenty betonem.
Wcześniej kierownik odwiedził naszą budową zaklepując wszystkie prace związane z fundamentami. Wszystko było ok.
Eder również zamówiony. Nic tylko czekać na ekipę, żeby murować w górę zaczęła.
Fundamenty powoli zaczynają nam rosnąć. W zamyśle ekipy jutro mają mieć już docelową wysokość. Pojutrze będzie można zasypywać.
Mocno zastanawiamy się, czy nie podnieść całego budynku o jeden bloczek. W chwili obecnej fundamenty garażu, który jest nieco niżej niż reszta domu, wystają jakieś 8cm ponad powieżchnię asfaltu.
W zasadzie wydaje mi się, że tak to już zostawimy.
Ile waszym zdaniem, a co ważniejsze zdaniem waszych ekip oraz kierowników powinny zastygać ławy.
Nasza ekipa mówi tydzień i zaczynają. Nasz kierownik mówi dwa tygodnie i wołać ekipę.
W sumie to kierownik rządzi więc wyjdzie, że to jego zdanie jest ważniejsze. Jednak ciekawi mnie co u was na ten temat mówiono.
Ważna informacja, kupiliśmy bloczki. Postawiłem na stare, sprawdzone, tradycyjne betonowe z Termatu ze Środy Śląskiej. Nie żadne keramzytowe, czy inne nowe technologie.
Pozdrawiam, piąteczka!
Dzień po zebraniu humusu przyszła pora na wytyczenie budynku.
Oczywiście ekipa budowlana przyjechała punktualnie, zgodnie z ich przyjazdem miała przyjechać też stal na zrbojenie. Godzinę później przyjechać miał geodeta.
Stal się spóźniła godzinę, geodeta też. Ale udało się. Jakoś poszło. Panowie szybko wytyczyli, następnie wykopali.
Pora na kierownika budowy. Przyjechał, pomierzył, popytał orzekł, że jest ok. Pojechał. Ekipa odetchnęła. Z jednej strony średnio to wygląda, że ekipa tak się lęka kierownika, z drugiej zaś przyjaciółmi być nie powinni.
Generalnie po wykopaniu, wykopy wyłorzyli folią, do folii włożyli zbrojenie, a następnie czekaliśmy na gruszki. Po 3 godzinach czekania raczyły przyjechać. Okazało się, że zaparpały się na innej budowie.
Nasz kamień oblał egzamin. Gruszka pięknie go rozpychała. Skorzystali jednak z utwardzonej drogi sąsiada i wylali ławy. Zużyliśmy 21 kubików betonu.
Ławy gotowe. Dziś pada na nie desz, chyba dobrze, przynajmniej polewać ich wodą nie muszę.