Dziś wiecha będzie.
Panowie od 4 dni mówią, ma być dużo i tłusto... i dużo. Powoli się zrobiło to irytujące.
Panowie od 4 dni mówią, ma być dużo i tłusto... i dużo. Powoli się zrobiło to irytujące.
Szef ekipy budowlanej musi chodzić z dziurą w brzuchu. Zapewne zastanawiacie się skąd ma tę dziurę. Od mojego palca. Wywierciłem mu ją palcem. Systematycznie nękałem go telefonami, ponagleniami, przypomnieniami. Chyba się poddał i raczył przyjść.
Do tego czasu myślałem, że ekipę moją będę chwalił, jednak pokpili sprawę z terminem realizacji swojej usługi. Za to mają dziurę w brzuchu i brak mojego chwalenia.
Ale do rzeczy. Wymurowany mamy jeden szczyt + 2 kominy. Dziś będą zrobione dwa pozostałe szczyty i fundamenty pod taras.
W piątek, czyli jutro ma przyjść ekipa od dachu i zaczynają działać.
Taras lekko zmodyfikowaliśmy dostosowując do naszych potrzeb. Na wieńce + ławę schodów + ławę tarasu poszło 9 kubików betonu. Duużo, no ale to już niemal koniec wylewania.
Niemal bowiem kierownik zdecydował uraczyć nas ramą okalającą okna na szczycie.
Strop jest twardy niczym monolit :)
Kolejnym krokiem było zazbrojenie i zalanie stropu nad pozostałą częścią domu.